Na ile silna jest moja wiara, ile mógłbym znieść?
Przypomniała mi się piękna historia opisana w księdze Daniela (rozdz. 3).
Król Nabuchodonozor wzniósł złoty posąg i kazał wszystkim poddanym składać mu pokłon, oddając w ten sposób cześć bożkowi. Doniesiono królowi, że Szadrak, Meszak i Abed-Nego, Żydzi, którzy byli zwierzchnikami miasta, jako jedyni nie byli posłuszni królowi. Nie chcieli tego uczynić bo byli wierni Jedynemu, Prawdziwemu Bogu. Król nakazał wrzucić ich do pieca rozpalonego 7-krotnie (zwróćcie uwagę jak często pojawia się ta liczba w Biblii) bardziej niż zazwyczaj. Słudzy króla, którzy wrzucili wspomnianych Żydów spalili się, a Szadrak, Meszak i Abed-Nego chodzili w ogniu chwaląc Pana.
Takich historii w Biblii jest mnóstwo. Czasami kończyły się męczeńską śmiercią. Ludzie ginęli wielbiąc Boga.
Zastanawiałem się wiele razy jak ja bym się zachował w takiej sytuacji.
– Czy jestem gotowy oddać życie za Jezusa –
- Czy Bóg jest dla mnie najważniejszy?
- Czy bym był/a gotowy/a oddać swoje życie np. głosząc ewangelię w krajach muzułmańskich?
- Na ile silna jest moja wiara, ile mógłbym znieść?
Żyjemy w takich czasach, w takim miejscu, w takich okolicznościach, że bycie chrześcijaninem jest łatwe, nie wymaga zbyt wielu wyrzeczeń, jest bezpieczne. Nie trzeba wybiegać myślami daleko, na Bliskim Wschodzie chrześcijanie są masowo wyżynani, gwałceni, paleni żywcem. Rocznie ginie w ten sposób 105 tys. chrześcijan, także w publicznych egzekucjach.
Jaka by była nasza wiara, gdybyśmy żyli w innych czasach, w innym miejscu, gdzie wyznanie wiary w Jezusa równałoby się śmierci?
Wiem, łatwo nam teraz gdybać, jeśli nie mamy noża przy gardle. Czasami nawet będąc pewnymi swego zawodzimy… przykład Piotra, który wyparł się Jezusa trzykrotnie…
Ciekawi mnie Wasze zdanie na ten temat.
Niech Dobry Bóg Wam błogosławi!